poniedziałek, 3 października 2011
Flaszka, albo co Cię czeka, będąc wiernym swojemu wyobrażeniu o fotografii w opozycji do utartych kanonów tejże
Poniewczasie.
Niemal za każdym razem spust migawki zwalniam za późno. Od kilku do kilkuset milisekund za późno . Świadomość ta czyni większość moich zdjęć linkami do alternatywnych wariantów danej chwili.
Moja percepcja razy przesłona minus czas migawki.
Jest to stan zdecydowanie akceptowalny.
Wykonując fotografię, w moim odczuciu perfekcyjną, kompletnie wymazuję z umysłu informacje dotyczące okoliczności jej powstania. Platon, Ustami króla Tamuza, mówił, że pismo zabija pamięć. Fotografia tą pamięć unicestwia. Zamiast efemerycznego, naznaczonego emocjami i zniekształconego przez niuanse umysłu wizerunku danej chwili, mamy plik cyfrowy. Jotpeg tudzież raw. Krystaliczny zapis informacyjny plus zerowy rejestr uczuć.
Niedosyt, związany ze spartoleniem zdjęcia łatwo obracam w słodko-gorzkie, ale żywe, wspomnienie.
Czy Henri Cartier-Bresson, mistrz decydującego momentu, pamiętał swoje najlepsze kadry? A może tylko ich refleksy?
Wytrącone w powłoce srebrowej elektrony...
Dla odbiorcy: magia na skrawku papieru zaklęta.
Dla twórcy: pustka skrawkiem papieru wypełniona.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
gdzie oni są?
skarpa przy parku śmigłego-Rydza
Prześlij komentarz